piątek, 4 kwietnia 2014

004

Czemu mam wrażenie, że to zmienia się w zwykłe opowiadanie o zwykłej parce hetero? Nie ogarniam samej siebie... Przepraszam ;-;

Rozdział 4


Gdy skończyły się wszystkie lekcje, Alex złapał Tony'ego na parkingu i wpakował mu się do auta.
- Moje jest w naprawie - wytłumaczył, gdy dostrzegł pytające spojrzenie Tony'ego. Miałem ostatnio wypadek.
- Aha.
W drodze do domu Alexa chłopak zalewał Tony'ego potokiem słów, związanych dosłownie ze wszystkim. W jeden chwili mówił o dziewczynach w Miami, w drugiej o koszykówce, a w trzeciej opowiadał o świetnej knajpce dwie przecznice od szkoły. Tony słuchał go cierpliwie, nie chcąc przeoczyć żadnego szczegółu. Wszystko mogło mu pomóc we wpakowaniu rodziny Someb do więzienia. Nawet najmniejszy szczegół.
Alex Someb mieszkał w jednej z tych ogromnych willi w bogatej dzielnicy, w której wręcz nakazem było strzyżenie trawnika na pięć centymetrów, pielenie grządek z kwiatkami usadzonymi kolorystycznie, a także karygodne było nie posiadanie basenu nie mniejszego niż na sześć metrów na siedem. Rząd wysokich i białych, eleganckich will ciągnął się przez jakieś pięćset kilometrów, i nie różniły się od siebie niczym oprócz kolorem posadzonych kwiatów i wysokością ogrodzeń.
Dwaj ochroniarzy w ciemnych garniturach stało przed bramą wjazdową na parcelę rodziny Someb. Obydwoje byli wysocy i wyglądali jakby od urodzenia byli karmienie sterydami. Alex wychylił się przez okno i krzyknął do nich, by otworzyli i dopiero wtedy ruszyli się i uczynili to co im nakazano. Wcześniej stali jak dwa posągi.
Tony wjechał po żwirowanej drodze i zatrzymał się pięć metry od wielkich białych drzwi wejściowych, obok czarnego, luksusowego mercedesa, który wyglądał jakby dopiero co wyjechał z salonu.
- Moi rodzice są w pracy. W domu będzie tylko ochrona, służba i moja siostra - powiedział Alex, gdy szedł z Tonym ramię w ramię do drzwi wejściowych. Chłopak zauważył, że po środku znajdowała się pięknie rzeźbiona kołatka z lwim pyskiem.
- Masz siostrę? - Ton Tony'ego nie bez powodu był zdziwiony. O'Malley nie wspominał mu o jakimś drugim dziecku starszego Someba.
- Ta. - Na twarzy chłopaka pojawił się grymas niezadowolenia. Zatrzymał się z ręką na żelaznej klamce i popatrzył Tony'emu w oczy. - Rzadko kiedy przyprowadzam gości. To samo rodzice... Jeżeli robimy jakieś przyjęcie, Lisa jest cały czas w swoim pokoju pod kluczem... Tak właściwie to tylko ochrona, służba i Derek oraz Minoo wiedzą, że mam siostrę. Ona... ma nie po kolei w głowie. Parę lat temu próbowała popełnić samobójstwo. Od tamtej pory nie wychodzi z domu. Wszyscy, którzy ją wcześniej znali, myślą, że nie żyje. Sama tak chciała.
Szczerze, to Tony nie rozumiał czemu Alex mu o tym wszystkim mówi. Aż tak mu ufał? Przecież się nawet nie znali! Gdyby to Tony był na jego miejscu, nie rozpowiadałby tego wszystkiego tak na prawo i lewo. W ogóle by nikomu nie mówił.
- Jeśli możesz - poprosił nagle Alex - to zachowaj w tajemnicy wszystko co zobaczysz w moim domu. Inaczej będę musiał cię zabić - dodał ze słabym uśmiechem.
Tony uniósł kąciki ust.
- Możesz na mnie liczyć. Nie jestem typem gadusia.
- Dzięki.
W końcu weszli do środka. Tony nie przeżył szoku związanego z wystrojem budynku. Był taki jak sobie wyobrażał. Biały, elegancki, z prostymi, ciemnymi meblami i drogimi obrazami na ścianach. W pewnym momencie podszedł do nich starszy mężczyzna w surducie. Ukłonił się Alexowi i Tony'emu.
- Będę zajęty z moim nowym przyjacielem, Edgar - powiedział prosto z mostu Alex do lokaja. - Nikt ma nam nie przeszkadzać. Przynieś nam tylko zimną colę z lodem i jakieś przekąski. Dobre, zwyczajne przekąski, a nie jakieś ślimaki w occie. Mogą być czipsy. Zrozumiałeś?
- Tak, paniczu.
Lokaj odszedł, a chłopcy wspięli się po schodach na górę. Po drodze wyminęła ich pokojówka w szarym stroju. Była to kobieta w wieku zbliżonym do Edgara, z siatką zmarszczek na twarzy.
- To Reza - wyjaśnił Tony'emu Alex. - Żona Edgara. Pracuje u nas jeszcze ich córka jako kucharka i syn jako ogrodnik.
Tony pokiwał głową.
- Wejdź do mojego pokoju, to ostatnie drzwi po prawej stronie. Ja muszę do toalety. Za chwilkę przyjdę.
- Oooookeeeeej - odparł Tony i pewnym krokiem ruszył we wskazanym kierunku.
Pokój Alexa miał wymiary zbliżone do sypialni Tony'ego. Ściany były koloru morskiego, z białym sufitem. Dwa, duże okna zasłonięte białymi, zwiewnymi firanami, pod jednym wygodne, drewniane łóżko ze srebrną ramą i ciemnoniebieską narzutą. Biurko pod drugim oknem zawalone było całą stertą papierów, szkiców i zdjęć. To było jedyne miejsce w całym pomieszczeniu, gdzie panował taki bałagan. Tony szedł o zakład, że nawet w trzech wysokich szafkach z jasnego drewna wszystko było idealnie poukładane.
Tony nie wiedział co ze sobą zrobić. Nie chciał wyjść na nieuprzejmego siadając bez pozwolenia, ale uznał, że nikt z kumpli Alexa nigdy się tym nie przejmował. Zresztą, kto w wieku osiemnastu lat - na dodatek w XXI wieku - przejmuje się, czy może usiąść, czy nie. W końcu zdecydował się na wysoki fotel, bo jakoś nie podobało mu się myśl zepsucia idealnie pościelonego łóżka. Idealna precyzja. Jak w wojsku. Ten kto je składał, w koszarach zostałby pominięty podczas sprawdzania czystości miejsca spania, a to w przełożeniu na zwykłe życie było jak otrzymanie wielki, złoty puchar i masę pochwał.
Chłopak zerknął na treści kartek. Nie sądził, że Alex może być na tyle głupi, by zostawić coś ważnego na wierzchu, więc nie bał się zbesztania. Zresztą, mógł coś znaleźć. Ale wśród sterty papierów i innych rzeczy nie znalazł żadnych pożądanych informacji. W ogóle nie było na nich literek. Same szkice przeróżnych ludzi, zdjęcia samego Alexa, a także nie tylko. To zadziwiło Tony'ego. Chłopak wyglądał jakby był przymuszany do tych wszystkich zdjęć. Mimo to, wszystkie były piękne.
- Och!
Tony oderwał wzrok od zdjęcia, które trzymał w dłoni. Alex stał w drzwiach ze zmartwioną miną.
- Kto je zrobił? Ty narysowałeś te wszystkie rysunki? - spytał podniecony Tony.
- Moja siostra... To wszystko mojej siostry. Robi mi masę zdjęć, rysuje itp. Potem mi je przynosi i rzuca na biurko. Widzę, że dostarczyła nową dostawę.
- Nigdy nie widziałem czegoś tak pięknego - wyznał Tony. - Ma dziewczyna talent.
- Serio tak uważasz? Ja myślę, że to głupota.
Tony zauważył ruch w uchylonych drzwiach. Zerknął na nie i zauważył pośpiesznie oddalającą się postać dziewczyny.
*
- O, widzisz, widzisz? To ulubiony trik Dereka. Udaje, że umie biegać tylko średnią prędkością, a jak przychodzi co do czego to biegnie o wiele szybciej niż przeciętny człowiek.
Tony obserwował słabej jakości filmiki nakręcone zwyczajną kamerką z telefonu. Mimo nieco zamazanego obrazu, widział co się działo podczas nakręconego meczu. Trzeba było przyznać, że Derik, Erik i Alex byli naprawdę dobrzy w kosza. Ich ruchy były niemal piękne, równie piękne jak rysunki i zdjęcia siostry Alexa. Tony czuł się lekko zafascynowany nowymi doświadczeniami.
- Muszę do toalety - powiedział nagle.
- Przedostatnie drzwi - odparł Alex, przewijając filmik.
Tony wstał z fotela i wyszedł z pokoju. Będąc przy przedostatnich drzwiach zorientował się, że Alex nie sprecyzował i nie powiedział czy po prawej, czy lewej stronie. Bez sensu było już wracać. Tony zdecydował zaryzykować i wybrał białe drzwi po lewej. Trafił prosto do łazienki. Ale nie była ona pusta. Stała tam półnaga dziewczyna. Siostra Alexa. Trzymała w ręce zakrwawioną żyletkę.
- O mój Boże, przepraszam! - powiedział spanikowany Tony, zasłaniając oczy ręką i robiąc w tył zwrot. Lecz zanim zdążył się wycofać, dziewczyna złapała go za koszulkę i z zadziwiającą siłą wciągnęła chłopaka do łazienki, zamykając drzwi z głośnym trzaskiem.
Tony mimowolnie się w nią wpatrywał. Dziewczyna miała mniej więcej tyle samo lat co on. Była raczej przeciętnej urody. Metr sześćdziesiąt parę wzrostu. Chuda, z wycięciem w tali, małymi piersiami - chyba miseczka A - i z ciemnoblond lokami, które sięgały połowy pleców. Twarz w kształcie serca, z grzywką na prawą stronę. Jasnozielone oczy z szarą obwódką. Nos miała identyczny co brat, nawet nieco podobne rysy twarzy, ale tylko w bardzo małym stopniu. Tony zauważył świeże rany na lewym przedramieniu. Zwykłe, proste nacięcia ostrą żyletką. Krwi nie było dużo. Tylko małe krople, które spływały po wierzchu dłoni i palcach, skapując małymi kropelkami na białą powierzchnię  ziemi. Tony podejrzewał, że dziewczyna była tylko w bieliźnie po to, by nie ubrudzić ciuchów.
- Jeżeli powiesz coś mojemu bratu, to przysięgam, że cię zabiję.
Jak na tak małego człowieczka, dziewczyna miała dużo siły, a na dodatek potrafiła mówić takim głosem, że człowiekowi włosy stawały dębem na całym ciele. CAŁYM.
- Nie zamierzam mu nic mówić - zapewnił ją Tony, który starał się mówić jak najprzyjaźniejszym tonem, by choć trochę ją do siebie przekonać. - To twoja sprawa, nie moja. Nie wnikam. Wszedłem tu tylko przez przypadek. Przepraszam.
Dziewczyna patrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem, aż w końcu wzruszyła ramionami.
Tony odwrócił się do drzwi i sięgnął ku klamce. Nagle zamarł z pewną myślą.
- Wiesz - zaczął - uważam, że pięknie rysujesz i robisz naprawdę dobre zdjęcia.
- Nie obchodzi mnie opinia kolejnego przydupasa mojego braciszka - odparła jadowicie.
- Lisa... prawda... Masz na imię Lisa. - To było stwierdzenie, nie pytanie. - Liso, nie jestem kolejnym przydupasem twojego brata. Nawet go nie lubię w taki sposób, jaki myślisz.
Potem wyszedł z łazienki. Gdy wchodził do pokoju Alexa przypomniał sobie o bardzo ważnej rzeczy.
- Zapomniałem skorzystać z toalety!

1 komentarz:

  1. Witam,
    fantastyczny rozdział, Alex bardzo szybko zaufał Tonniemu, ciekawi mnie bardzo siostra Alexa...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń