środa, 26 marca 2014

003

OMFG. Strasznie dużo czasu zajęło mi napisanie tego rozdziału, prawda? Dlaczego tak jest, wytłumaczone zostało w nowym rozdziale na stronie z Idiotą. Przepraszam, że tak długo trzeba było czekać. ;-; Postaram się poprawić.
No. Idę spać.
Miłego czytania!

3

Tony wymienił krótkie spojrzenie z Alexem. Ten zapewne pomyślał sobie, że gapi się na stojącą u jego boku szczupłą blondynkę, lecz tak naprawdę on lustrował wzrokiem chłopaka.
Alex Someb był niższy od niego o jakieś siedem centymetrów. Miał pewnie z metr siedemdziesiąt siedem wzrostu. Chłopak był szczupły, wysportowany, lecz bardziej chudy, bez widocznych mięśni, które wręcz ginęły pod workowatą bluzą z nazwą szkolnej drużyny koszykarskiej. Miał nieco dłuższe włosy w kolorze ciemnego blondu, puszyste i zapewne miłe w dotyku. Alex oczy miał barwy gorącego bursztynu. Tony podejrzewał, że spojrzeniem tych oczy potrafił poderwać każdą dziewczynę i zyskać przychylność innych uczniów męskiej płci. Ale na Tony'ego nie będzie to działało.
Tony wyminął Alexa i jego przyjaciół, i wszedł do sali, gdzie miał teraz zajęcia. W środku przy jednoosobowych ławkach siedziało już paru uczniów, a przy szerokim biurku koło tablicy siedziała pulchna nauczycielka z okularami wysadzanymi brylancikami na haczykowatym nosie. Sama kobieta wydawała się być sroga i nieugięta. Miała cienkie usta, chłodne szare oczy i pociągłą, zarumienioną twarz z dwoma podbródkami. Ubrana była w różową garsonkę i spódnicę. Tony'emu kojarzyła się z wielką, ludzką szynką na obcasach.
- Dzień dobry. Jestem Tony Devill, nowy uczeń - przedstawił saię chłopak, a kobieta krótko skinęła głową.
- Profesor Carper. Masz wszystkie książki? - spytała twardym głosem.
- Tak, proszę pani.
- Usiądź na ostatnim miejscu przy oknie. Przed tobą siedzi Alex Someb, ciągły gaduła. Jeżeli zaczniesz z nim rozmawiać na moich lekcjach, wyślę cię do dyrektora.
- Dobrze, proszę pani.
Tony odszedł i usiadł na wskazanym wcześniej miejscu. Ławka była podrapana na całej powierzchni, na dodatek ktoś w prawym górnym rogu prowadził rozmowę z kimś innym, kto siedział na tym miejscu. Tyczyła się głównie tego, jak okropna jest profesor Carper i jaki seksowny tyłek ma niejaka Catnees.
Chłopak wyjrzał za okno i przez chwilę obserwował przechadzających się na parkingu uczniów. Gdy zadzwonił dzwonek, Tony się lekko zgarbił, bo zauważył, że nikt w sali nie siedzi tak bardzo wyprostowany co on. Starał się przybrać luzacką pozę, ale nie wychodziło mu to za dobrze. Nie był przyzwyczajony do tego typu rzeczy. Od blisko czterech lat był wychowywany przez surową rękę generała. Jego właściciele także nie byli delikatni wobec niego. Dlatego teraz Tony'emu trudno było przybrać nonszalancką pozę, krzyżując nogi w kostkach i umięśnione ramiona na piersi.
Do klasy zaczęli wlewać się uczniowie. Rozchichotane nastolatki zerkały na niego, szepcząc między sobą. Tony ignorował je, niby od niechcenia przesuwając znudzonym wzrokiem po twarzach innych nastolatków. W końcu dostrzegł Alexa Someba. Udał, że gapi się na lekko pulchną dziewczynę metr od niego, by Alex nie pomyślał, że jest jakiś dziwny i nachalny.
Chłopak usiadł przed nim, a profesor Carper ostrzegawczo na niego spojrzała. Alex uśmiechnął się nonszalancko i ściągnął bluzę z barwami  drużyny koszykarskiej.
Zaczęła się lekcja. Tony słuchał słów nauczycielki, ale także wpatrywał się w smukłe plecy Alexa. Mimowolnie oceniał jego sprawność fizyczną i tym podobne. Taki nawyk z wojska.
Nagle w połowie zajęć, Alex Someb ziewnął i wyciągnął do góry ręce, by rozciągnąć mięśnie. Gdy wracał do poprzedniej pozycji, z lewej dłoni wypadła mu pogięta karteczka, która upadła na zeszycie Tony'ego i na której wierzchu napisane było czerwonym cienkopisem "Do Nieznajomego".
Tony rozwinął karteczkę. Tym samym czerwonym cienkopisem Alex napisał:
Cześć, nazywam się Alex Someb. Co ty na to, by wstąpić do szkolnej drużyny koszykówki?
Tony zauważył, że jak na chłopaka, Alex ma zgrabne i ładne pismo. Może to miało związek z jego orientacją? Szybko odepchnął od siebie tę myśl i nabazgrał odpowiedź.
Tony Devill. Dlaczego miałbym dołączyć do drużyny? Nawet nie wiesz, czy potrafię grać.
Chłopak obserwując kątem oka profesor Carper, rzucił przez ramię Alexa karteczkę na jego biurko. Po chwili otrzymał odpowiedź.
Jesteś wysportowany, wysoki i przystojny. Nawet jeśli nie potrafisz grać, nauczymy cię. Więc co ty na to?
To była dobra propozycja. Alex nieświadomie zbliżał do siebie Tony'ego, któremu właśnie na tym zależało. Miał takie polecenie od O'Malleya. Właśnie o to chodziło. Zaprzyjaźnić się i wydobyć od niego potrzebne informacje. Chłopak ułatwiał mu sprawę!
Nabazgrał pozytywną odpowiedź i odrzucił karteczkę Alexowi. Ten po przeczytaniu odwrócił głowę w kierunku okna i Tony mógł zobaczyć jego lekki uśmiech na ustach. Odpowiedzi nie otrzymał aż do końca lekcji angielskiego. Gdy zadzwonił dzwonek, Alex wstał i odwrócił się do Tony'ego.
- Jestem kapitanem drużyny. Miło mi cię poznać, Tony. Mamy teraz wuef. Razem z drużyną cię teraz sprawdzimy.
- A... co na to nauczyciel? - spytał i wstał. Był wyższy od Alexa. Chłopak musiał lekko zadzierać głowę  by patrzeć mu w oczy.
- Trener chce wygrać tegoroczne zawody międzyszkolne. Pozwoli nam na wszystko, jeśli chodzi o kosza - odparł chłopak z uśmiechem. - Chodź, przedstawię cię chłopakom.
*
Szkolna drużyna koszykówki składała się z sześciu (nie wliczając Alexa i Tony'ego) wysokich i jako takich wysportowanych chłopaków. Główna piątka składała się z Alexa, Dereka McLooda, który był najwyższy i najciemniejszy z całej drużyny, Lucasa Kinga, w połowie Japończyka, Erika Khalifa, chudego chłopaka z dredami spiętymi na karku, a także z Minoo Blacka, chudego chłopaka z urodą dziewczyny. Dwa rezerwowi byli pierwszoroczniakami, którzy wyglądali jak fajtłapy w okularach i za dużych strojach.
- A to jest Tony Devill - powiedział uśmiechnięty Alex do swoich przyjaciół. - Zaproponowałem mu wstąpienie do drużyny.
- Aleeeex - zaczął groźnie Derek McLood - znowu przyprowadzasz jakichś amatorów? No ileż można?
Tony od razu poczuł niechęć do Dereka. Wydawał się zadufany w sobie, jakby miał coś przeciwko całemu światu. A na dodatek patrzył na Alexa bardzo dziwnym wzrokiem. Jakby chciał go mieć przy sobie cały czas, nie pozwalając nikomu na dotykanie go, nawet patrzenie. A już w szczególności nie chciał by jego przyjaciel przejmował się kimś takim jak Tony.
Och, czyżby on jest zakochany w Alexie?, przemknęło przez myśl Tony'emu. Na to wyglądało.
- Derek, daj mu szansę, ładnie proszę - powiedział z uśmiechem Alex. - Zresztą, to ja jestem tu kapitanem, prawda? Mogę sprawdzać potencjalnych członków drużyny.
- Ech, rób co chcesz - mruknął.
Alex wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. Tony kątem oka obserwował wszystkich członków i oceniał. Derek wydawał się być najlepiej wysportowany z nich wszystkich. Ale nie tak jak Tony. Na pewno nie przeszedł czteroletniego szkolenia wojskowego. Nie wytrzymałby tyle co on, więc jak na razie, Tony miał przewagę, nawet jeśli tylko on o wszystkim wiedział.
- Dobra! To może na początek zobaczymy, czy dasz radę grać jeden na jednego - powiedział nagle Derek i rzucił w kierunku Tony'ego piłkę, który sprawnie ją złapał. - Spróbuj mnie wyminąć i wrzucić ją do kosza.
- Yey, tylko daj mu trochę forów, Derek! - powiedział Minoo i uśmiechnął się miło do Tony'ego.
- Nigdy w życiu - prychnął chłopak i ustawił się jakieś cztery metry od kosza. - Dajesz, nowy.
Tony w duchu westchnął. Gdy stacjonował w bazie i koszarach, podczas wolnych chwil, grał z innymi szeregowcami w kosza. Czasem przyłączali się do nich pułkownicy, raz nawet zagrali z dwoma najważniejszymi generałami. Bywały chwile, że Tony naprawdę dobrze dogadywał się z innymi wojskowymi. Był to właśnie czas spędzony na grze w koszykówce.
Dlatego nie bał się zmierzyć z Derekiem. Grał już z większymi bydlakami niż on.
Ustawił się trzy metry przed chłopakiem i zaczął kozłować w miejscu. Przybrał luzacką minę, a gdy Alex krzyknął, by zaczynali, z niewyobrażalną szybkością ruszył na zaskoczonego Dereka. Na początku chciał przejść obok niego po prawej stronie, ale chłopak to przewidział i ruszył dokładnie w tym samym kierunku. Wtedy Tony obrócił się na lewej nodze, prawym ramieniem blokując oniemiałego Dereka. Podbiegł do kosza i zrobił idealny wsad, zawisając na parę sekund na koszu.
Zeskoczył na ziemię i podniósł piłkę. Potem odwrócił się w kierunku całkowicie oniemiałej drużyny.
- Grać w kosza trochę umiem - mruknął i rzucił piłkę Derekowi. - To co teraz? Przyjmujecie mnie?
*
Robiło się coraz lepiej. Alex był zachwycony pokazem Tony'ego. Od razu go przyjął i wstawił do głównej piątki, na miejsce Minoo, który sam zrezygnował ze swojego miejsca i z chęcią przyjął miejsce na ławce. Naprawdę nie wydawał się być zły ani coś w tym stylu. Pasowało mu siedzenie na ławce. To było zaskakujące, przynajmniej dla Tony'ego.
Gdy Alex zachwycał się razem z trenerem nowo nabytym członkiem drużyny, on skromnie stał z boku. Nagle obok niego pojawił się Derek.
- Nie wiem co kombinujesz, nowy, ale przejrzę cię - mruknął tak cicho, że tylko Tony go usłyszał.
- O ci ci chodzi? - Tony postarał się, by jego głos brzmiał nieco głupkowato.
- Przecież widzę jak na niego patrzysz. Jak nas oceniasz tym swoim wścibskim wzrokiem.
- Nie mam pojęcia o czym ty do mnie mówisz, koleś - powiedział z fuknięciem.
Derek odwrócił się w jego kierunku i popatrzył mu prosto w oczy.
- Widzę, że nie jesteś kimś normalnym. Zrobię wszystko, by Alex przejrzał na oczy. Wynajdę na ciebie twoje najgorsze grzechy. Dowiem się o wszystkim.
- Czy to wypowiedzenie wojny?
- Tak.
- Bezpodstawnie mnie oskarżasz. Gadasz same głupoty - mruknął Tony z westchnięciem. Machnął ręką zniecierpliwiony i zrobił krok do przodu. - Idę do szatni się przebrać, by zdążyć na następną lekcję.
Po paru krokach popatrzył ponownie na niego. Derek wyglądał jak rozjuszony byk stojący przed torreadorem.
- Jeżeli tak bardzo boisz się o Alexa, może powiesz mu co do niego czujesz? - spytał ze złośliwym uśmiechem. Mówiąc takie słowa, tak się zachowując, Tony czuł się jak nie on. Jakby był kompletnie inną osobą. - Na pewno się ucieszy, że jego przyjaciel chce go zerżnąć.
- Ty...!
- O czym rozmawiacie? - Alex pojawił się obok Tony'ego tak nagle, że ten niemal podskoczył.
- O jutrzejszym treningu. Chcę się trochę podszkolić i poprosiłem Dereka o radę - skłamał gładko Tony.
Alex uśmiechnął się ciepło do swojego przyjaciela.
- To fajnie. Właśnie, Alex. Jeśli chcesz, przyjdź dzisiaj do mnie do domu po szkole, pokaże ci filmiki nakręcone przez dziewczynę Minoo na naszych meczach. Obczaisz co i jak. Co ty na to?
Tony udał, że musi się zastanowić. Widział dziką chęć rozdeptania go jak robaka na ziemi przez Dereka. Droczył się. Jeśli wkurzy chłopaka, on w afekcie może palnąć co nieco o swoim przyjacielu. To pomoże Tony'emu w robocie.
- Spoko. Czemu nie. - Chłopak wzruszył ramionami i uśmiechnął się do Alexa. - Gdzie jest sala od hiszpańskiego? To moja kolejna lekcja, a ja jeszcze nie wiem, gdzie są wszystkie sale...
- Och, też mam hiszpański, to cię zaprowadzę. Po drodze pokażę ci szkołę.
- Ok.
Tony przebrał się w rzeczy i poczekał na Alexa. Potem we dwójkę ruszyli na lekcje hiszpańskiego. Usiedli obok siebie.
Chłopak uświadomił sobie, że jego raport u O'Malleya będzie dzisiaj naprawdę smakowity. Pełen dobrych wiadomości.
Nie mógł się już doczekać, aż skończą się lekcje, a on pojedzie z Alexem do jego domu.